wtorek, 14 października 2014

PRABABCIA





1.       Ósmy września. Malutka dziś pasła koniki z rana! Ale się cieszyła! Piszczała z radości i tak mocno kopała nóżkami, potem dość długo patrzyła na rybki w akwarium, najbardziej wodziła oczkami za złotą rybką z welonem. Potem ćwiczyłyśmy brzuszek i nóżki. Moja kruszynka robi taaaakie postępy. Tak ślicznie dźwiga główkę do siadania jak się ją łapie za rączki. Potem jak babcia wróciła z pracy to pojechałyśmy do Sieradza odwiedzić prababcię w szpitalu. Moje słonko zostało z babcią w samochodzie a ja dałam prababci zaproszenie na chrzest ze zdjęciem. Babcia tak bardzo się ucieszyła, całowała zdjęcie i podziwiała jaka jest cudowna jej prawnusia… Później zamieniłam się za babcią Kasią i wróciłam nakarmić niunię a ona nie chciała jeść tylko się rozglądała, patrzyła na chmurki… Była taka grzeczna że udało mi się wypisać wszystkie pozostałe zaproszenia na chrzest i jak kończyłam to wtedy maleńka zawołała jeść. :-* Dziewiąty września. Moja córunia daje mi tyle szczęścia że nie da się tego opisać. Chodzimy na bardzo długie spacery i Kasiunia dopóki śpi to grzecznie leży w wózeczku ale jak się przebudzi to od razu chce żeby ją brać na ręce bo jest taka ciekawa świata.

PANTOFEL




Dzięki jej uśmiechowi zapominam o tym co złe o tym że coś było nie tak, liczy się tylko jej szczęście i nic poza tym. Mamusia Cię bardzo kocha moja maleńka Dziesiąty września. Dziś był bardzo zaspany dzień. Kasiunia była znów ze mną na grzybach, była tez z nami babcia Kasia. Lalunia prawie cały czas przespała potem podziwiała swoje ulubione listka na wietrze i znów usnęła. Po powrocie do domu wydoiła całą butelkę herbaty, troszkę zjadła i poszła luli… Jedenasty września. Moje słonko jak się dziś najadło przed 6 rano to spało do południa. Jak się kotuś wyspał to ćwiczyłyśmy, bawiłyśmy się. Posadziłam  Kasiunię na łóżku  i postawiłam poduchę za pleckami a Kasiunia się od niej odrywała i siadała na chwileczkę samodzielnie, cudownie gaworzyła i miała bardzo zdziwioną minkę jak patrzyła na swoje odbicie w lustrze ale później się uśmiechała i machała łapkami… Potem się naszykowałyśmy to pojechałyśmy do dziadków w Okalewie żeby ich zaprosić na chrzciny, przy okazji zaprosiłyśmy ciocię i wujka z Łodzi. Potem malutka słuchała jak tatuś do niej mówi przez telefon a jak dziadek i babcia się naszykowali to pojechaliśmy prosić dalej.